Bębnów
Słownik Geograficzny:
W 1827 r. było tu 16 dm. i 157 mk.
Spis 1925:
Wikipedia:
Na obszarze województwa Łódzkiego w powiecie wieluńskim w gminie Konopnicą wśród łąk lasów i wydmowych pagórków po lewej stronie Warty około 500 m od jej brzegu i około 130 km od źródeł – leży mała wioska o nazwie Bębnów. Wieś znajduje się w tej samej odległości miedzy leżącymi na prawym brzegu Warty miejscowościami Konopnicą – dolny północny bieg rzeki, a Osjakowem – górnym południowym biegiem rzeki. Przed wiekami ziemie te porastały ogromne nieprzebyte lasy. Dzięki rzekom, które służyły jako szlaki komunikacyjne, nad brzegami, na polanach powstawały i rozwijały się osady ludzkie. Taką rzeką była tez Warta. Należy przypuszczać, że Bębnów był podobną osadą, ponieważ spotykamy tu liczne ślady dawnych kultur.Tak powstał Bębnów nad Wartą.Wzdłuż drogi po obu stronach między Konopnicą a Osjakowem, równolegle do prawego brzegu rzeki archeolodzy odkrywają liczne ślady prehistorycznych grobów w postaci „popielic”. Przed Konopnicą, na wzniesieniu widać dobrze zachowane ślady fosy obronnej, które rzeka skutecznie podmywa.W środku wsi równolegle do drogi o kierunku Bębnów – Konopnica tuż pod powierzchnią ziemi znaleźć można wystające gliniane „garnki” ze spalonymi resztkami kości. Bliżej rzeki, na południowym skraju wsi odkryto ślady po kilkunastu chatach i paleniskach z okresu II i III wieku naszej ery. Znaleziono również doskonale zachowane piece hutnicze „dymarki” z resztkami żużli na paleniskach. Wieś Bębnów w czasach nam współczesnych była własnością prywatną. Ostatnim właścicielem do roku 1905 był szlachcic p. Miciński.
Dwór
zlokalizowano na lekkim wzniesieniu terasy nadzalewowej. Budynek modrzewiowy; zbudowano na wysokich fundamentach z wysokimi sklepieniami piwnicznymi (około roku 1990 przebywał tam na wypoczynku prof. Krakowski z UŁ, który zainteresował się tymi sklepieniami). Stodoły usytuowano prostopadle do budynku dworskiego od strony wschodniej, obory od strony południowo wschodniej, tuż nad moczarami, nad terasą, zalewową. Gorzelnie natomiast od strony zachodniej. Za dworkiem w obniżeniu terasy zalewowej, rozciągały się łąki, pocięte rowami, bliżej, tuż za budynkiem był staw. Przed budynkiem modrzewiowym w środku ogrodowego klombu, stał ogromny rozłożysty orzech włoski otoczony krzewami jaśminu.
Od strony zachodniej rozciągał się sad owocowy, a na jego skraju, bliżej domu, nad stawem, rosła dzika, oryginalna jabłoń zwana „leśniakiem”. Owoce tej jabłoni nieduże, białe, czerwone od strony nasłonecznionej, bardzo kwaśne, zawsze wkładano do beczki z kapustą przed zakwaszeniem.
Pozostałe owoce, których każdego roku był duży urodzaj przechowywane były przez całą zimę w sianie na strychu domu. Były wtedy bardzo smaczne i zawsze w bardzo dobrym stanie. Leśniak ten rośnie i owocuje do dziś.
W środku sadu był trzeci staw wąski i długi obok którego przebiegał dość głęboki i szeroki rów. Staw czwarty, który był za stodoła, razem z trzecim stawem kazałem w roku 1978 zasypać. Sad liczący około 200 drzew w roku 1928 uległ zniszczeniu. Na skutek ostrych mrozów wymarzł doszczętnie, zmarzł również i ten wielki orzech włoski na klombie. Zamarzające drzewa pękały z hukiem. Stojący na ganku mój ojciec widząc to płakał. Drugi raz widziałem tak płaczącego ojca w roku 1937. Wtedy był bardzo chory i wiedział że musi umrzeć.
Za ogrodem około 400 m przebiegała droga w kierunku Walków – Dymek krzyżująca się z drogami Czernice – Szynkielów – Konopnica. W pobliżu dworu droga Walków – Dymek wysadzana była bardzo grubymi starymi akacjami. Za akacjami w kierunku Walkowa, tuż za dworkiem stała murowana kapliczka około 7 m wysokości. Dalej przy drodze w kierunku Walkowa na granicy rosły nad moczarami duże olchy, nieco bliżej dworu rosła ogromna topola o obwodzie około 6m. (W jej pniu Zygmunt wyciął ławkę dla dwóch panienek z miasta Łodzi przebywających na wakacjach w 1938 roku). Topola przetrwała do roku 1970 kiedy to runęła pod naporem wichru.
W środku wsi na skrzyżowaniu dróg stała karczma którą prawdopodobnie spalił Stanisław Aleksandrowicz. Miejsce to do dziś nazywane jest „karczmiskiem”. Rosła tam duża topola z bocianim gniazdem, do którego każdej wiosny wracały bociany. Miło było słuchać wieczorami klekotania boćków i rechotania żab.Dalej, po lewej stronie drogi w kierunku Dymku, znajduje się „Góra Piaskowa” – wysoka i rozległa wydma. Obok niej, był dom moich dziadków w którym urodził się mój ojciec Michał Jędrasik. Pod górą, w stronę zachodnią znajdowały się bagna na torfowiska i glinianki. Wydobywano z nich glinę na klepiska i powały. Miejsce to nazwano ” siedliskiem „. Dalej, ku wsi Dymek już tylko lasy i lasy. Były one początkowo własnością prywatną aż do roku 1831. Wtedy to po powstaniu listopadowym zostały upaństwowione ukazem cara.Majątek Micińskich został rozparcelowany, młyny i stawiska zniszczone. Jeszcze przez długie lata widoczny był wysoki komin fabryczny. W tym terenie kopiąc żwir odkopałem kości ludzkie
i dobrze zachowaną czaszkę.Na terenie Bębnowa były również grunty włościańskie zwane „serwitutami”, były to darowizny cara za udział w wojnach prowadzonych przez Rosję. Takie grunty otrzymał za udział w wojnie Krymskiej nasz dziad Piotr Jędrasik. Za odniesione rany i odznaczenia wypłacano mu kwartalnie 50 rubli w złocie.Wieś Bębnów do roku 1930 była zabudowana wzdłuż drogi, po roku 1930 do 1933 nastąpiła komasacja gruntów i zmienił się typ wsi z ulicówki na typ wsi rozproszonej. Przed komasacją po lewej i prawej stronie drogi Walków – Dymek były 24 zagrody z 192 mieszkańcami. Po stronie prawej 7 zagród z 59 mieszkańcami. Gospodarstwa chłopskie posiadały od kilku do kilkunastu mórg rozrzuconych w kilku różnych miejscach wsi. Po komasacji każdy dostał ziemię scaloną w jednym miejscu, tam powstawały nowe zagrody. Największe skupisko domów powstało „pod Wroniną” – ponad 11 gospodarstw. Reszta została rozrzucona po całej powierzchni Bębnowa.
Wiele było niezgody i kłótni w czasie komasacji. Jedni dostali lepsze ziemie inni gorsze. Biedni oskarżali bogatych o przekupstwo geodetów. Wiem o tym, ponieważ w naszym domu mieszkali mierniczy i u nas odbywały się narady. W komisji komasacyjnej byli chłopi bogatsi i właśnie ich przeklinano za niesprawiedliwość i za przekupstwo geodetów. Było w tym wiele racji ponieważ tak się stało, że członkowie komisji dostali grunty urodzajne. „Kurnicę” zabrało pięciu gospodarzy, „Pogoń” sześciu, „Zimowe niwy” trzech. Tylko sześć zagród pozostało na starym miejscu. Najbardziej protestował Marcin Pabisiak, ponieważ dostał mokre ziemie „Smokowy”. Bogaci gospodarze zarzucali mu że on nigdy na nic się nie godzi.